18-04-2006 00:23
Motorola E398 --> Motorola ROKR E1
W działach: Gadżety | Odsłony: 20
Motorola to dziwna firma. I ma dziwne podejście do klienta. Rok temu wypuściła na rynek telefon E398, mocno reklamowany, głośniki stereo, słuchawki stereo, odtwarzanie mp3, karty pamięci, java, 65k kolorów i odtwarzanie filmów (oglądałem Shreka 2 z napisami w pociągu, z komórki).
Mam ten telefon. Niedługo potem troche w nim pogrzebałem, pogooglałem. Uaktywniłem javę (wgrywanie przez kabel), dyktafon (którego oficjalnie w tym telefonie nie ma) i pare drobiazgów (personalizacja).
Teraz Motorola robi szum przy telefonie ROKR, który ma identyczną obudowę (zmieniono jeden przycisk na klawiaturze) i jak się okazuje ma to samo wnętrze. Ten sam procek, ten sam wyświetlacz, te same głośniki.
Oprogramowanie nie jest te same. ROKR ma iTunes, soft wprost z iPoda, nagrywanie filmów wideo, szybsza java oraz mnóstwo wielu, wielu udogodnień, jak zapisywanie javy na karcie pamięci i inne bajery niekoniecznie, acz sympatyczne i przydatne. Nawet wyświetlacz ma więcej kolorów, mimo, że jest technologicznie to ta sama część co w E398. Po prostu jako model gorszy nie ma dopisanych paru funkcji, a przez rok oprogramowanie mocno poprawili.
No i dziś właśnie w moim telefonie zmienie soft i też będę miał ROKR E1, który kosztuje ciężką kasę. Poprawili programowo jakość dziwięku i obrazu, a w javie są lepsze mp3 playery, mapa Polski, nagrywanie filmów (zależnie do 1:30 minuty lub paru godzin, ale za to obciążające procka), czytanie i pisanie plików txt itp. Warto.
Z tym, że jak mi się nie uda i położę telefon to czeka mnie wizyta w serwisie. Właśnie go ładuję - zmiana flexu, flashowanie, edycja seemów (w hexaxh) i wgrywanie monsterów i plików lang powinna zająć na oko 40 minut. Zużyje, z tego co wiem 60-70% baterii. Jak bateria padnie w czasie mojego grzebania to telefonik leci do warsztatu na reanimacje.
Mam nadzieje, że przeżyje jednak moje eksperymenty.
Mam ten telefon. Niedługo potem troche w nim pogrzebałem, pogooglałem. Uaktywniłem javę (wgrywanie przez kabel), dyktafon (którego oficjalnie w tym telefonie nie ma) i pare drobiazgów (personalizacja).
Teraz Motorola robi szum przy telefonie ROKR, który ma identyczną obudowę (zmieniono jeden przycisk na klawiaturze) i jak się okazuje ma to samo wnętrze. Ten sam procek, ten sam wyświetlacz, te same głośniki.
Oprogramowanie nie jest te same. ROKR ma iTunes, soft wprost z iPoda, nagrywanie filmów wideo, szybsza java oraz mnóstwo wielu, wielu udogodnień, jak zapisywanie javy na karcie pamięci i inne bajery niekoniecznie, acz sympatyczne i przydatne. Nawet wyświetlacz ma więcej kolorów, mimo, że jest technologicznie to ta sama część co w E398. Po prostu jako model gorszy nie ma dopisanych paru funkcji, a przez rok oprogramowanie mocno poprawili.
No i dziś właśnie w moim telefonie zmienie soft i też będę miał ROKR E1, który kosztuje ciężką kasę. Poprawili programowo jakość dziwięku i obrazu, a w javie są lepsze mp3 playery, mapa Polski, nagrywanie filmów (zależnie do 1:30 minuty lub paru godzin, ale za to obciążające procka), czytanie i pisanie plików txt itp. Warto.
Z tym, że jak mi się nie uda i położę telefon to czeka mnie wizyta w serwisie. Właśnie go ładuję - zmiana flexu, flashowanie, edycja seemów (w hexaxh) i wgrywanie monsterów i plików lang powinna zająć na oko 40 minut. Zużyje, z tego co wiem 60-70% baterii. Jak bateria padnie w czasie mojego grzebania to telefonik leci do warsztatu na reanimacje.
Mam nadzieje, że przeżyje jednak moje eksperymenty.